Nie piszcie bestsellerów

Jakiś czas temu kolega zapytał mnie, jak napisać książkę*. Dołączył nawet do grupy: „W 2017 napiszę swoją książkę”.
I nie napisał. 

Odpowiedź na wspomniane pytanie jest z założenia fałszywa. To jakby zapytać, jak  się zakochać albo skąd wiadomo, że kogoś się lubi. Bo czy twoja książka ma być przypadkiem twoja
O ile nie planuje się napisania kolejnej sagi z gatunku fantasy lub kryminału, należy zdać sobie sprawę, że coś takiego jak przepis na dobrą książkę ani na książkę w ogóle nie istnieje. 
W poradnikach i na kursach wprawdzie przekazuje się pewne teorie oparte na regułach dotyczących kompozycji, budowy i stylu, ale choć literatura jest gatunkiem eklektycznym, to przede wszystkim jest sztuką i jak każde dzieło artystyczne wymaga aktu wyobraźni. 
Znajomość prawideł może blokować spontaniczny proces twórczy. Dlatego zachęcam każdego, by podjął próbę napisania utworu kierując się intuicją, nawet ryzykując niedociągnięcia warsztatowe. Historia literatury i sztuki zna wiele przypadków, gdy łamanie przyjętych reguł, mimo pierwotnego niezadowolenia krytyki, nie tylko ostatecznie wychodziło dziełu na dobre, ale wprowadzało stałe zmiany w myśleniu o danej dziedzinie i rozpoczynało nowe nurty.
Gdyby miało się mimo wszystko okazać, że takie rewelacje akurat nie w twoim przypadku… to zawsze jestczas, by nad utworem pracować, natomiast jeśli pozwoli się umknąć emocjom, które podsycają opowieść, nie będzie o czym pisać. Dlatego: nie czekaj!

Ocena literatury przychodzi zdradliwie łatwo. Inaczej niż w przypadku pozostałych dziedzin twórczych(malarstwo, muzyka),słowem, czyli narzędziem literackim posługuje się każdy bez względu na pochodzenie, inteligencję czy inne kryteria. W ciągu życia tworzymy narracje na użytek dnia codziennego, dlatego ocena takich elementów jak język, bohaterowie, fabuła wydaje się oczywista.  
Jeśli ja miałabym ustalić miarę literatury wartościowej, powiedziałabym, że dobra książka, to przede wszystkim ta, która żyje. Żyje, a więc skłania do przemyśleń, pozwala identyfikować się bohaterem, z całością lub fragmentami fabuły.
Z doświadczenia mogę powiedzieć, że reakcje, które były dla mnie, jako autora, najbardziej cenne, to takie, gdy ktoś powiedział, że mój utwór dał mu energię do pracy nad własną powieścią, która leżała gdzieś w szufladzie prawie zapomniana, gdy czytelnicy wymyślali inne zakończenia lub alternatywne relacje między bohaterami. Mój tekst nie był więc autystycznym monologiem ku mej własnej chwale, lecz stał się w pewnym sensie rozmową, przeniknął do rzeczywistości odbiorcy, a tak tworzą się legendy.
Drugą ważną z punktu widzenia czytelnika cechą utworu jest prawda
______________________

* ma się na myśli powieść o walorach etycznych lub/i artystycznych

Nie chcę tym zachęcić nikogo do pisania  utworów (auto) biograficznych. Mam na myśli pewną artystyczną prawdę, autentyczność, wiarę i zaangażowanie twórcy w to, co przedstawia. Ostatnio stykam się z książkami, które, zapożyczając określenie ze sztuk wizualnych, nazwę konceptualnymi. Indywidualna historia bohatera jest obleczona w jakiś wątek modny, sensacyjny. Choćby historię fotografii, życie wiedeńskiej bohemy z przełomu wieków, wojnę na Ukrainie, romans z Freudem, loty na księżyc itp. Ten temat zawijka jest tak „fajny”, że autorzy zdają się zapominać o pracy nad swoją, a nie światową częścią fabuły i ostatecznie powieść nosi cechy czytadła napisanego prostym językiem, o powierzchownej psychologii, ale za to wartkiej akcji i poprawnej kompozycji.  
Do tekstów niewiarygodnych zaliczam również narracje-atrapy, czyli utwory odbębnione, o niezindywidualizowanej fabule, napisane punkt po punkcie według przepisu na „dobrą książkę”. Mają przede wszystkim zapewnić zyski wydawnictwu i osobie piszącej.

Słowo „bestseller” znałam jeszcze zanim opanowałam angielski na tyle, by zrozumieć, że składa się ze słów „best” (najlepiej) „seller” (sprzedający się) i wydawało mi się, że bestseller jest etykietą literackiego sukcesu.

Sukces literacki leżał mi na sercu odkąd skończyłam pięć lat. To wówczas postanowiłam zostać (nie pisarką) pisarzem. Przez całe popołudnie układałam w głowie pierwszy rozdział i wieczorem udało mi się nakłonić ojca, by go dla mnie spisał. Od tego czasu tak pisaliśmy prawie każdego dnia, później odkryłam atrakcyjność tworzenia w izolacji: stalówka szkolnego pióra kontra zeszyt w kratkę, cisza błękitnego pokoju, który był wtedy mój i którego się bałam.
W szkole podstawowej pisałam jedną nowelę tygodniowo… w liceum stałam się rozważna i ilość postanowiłam zamienić na jakość. Napisanie utworu wielowątkowego o objętości 50-100 stron zajmowało około miesiąca. Hugo Claus, mój pisarz, ukończył swoją pierwszą powieść w tydzień, bo założył się z kolegą i wygrał… czy w tak krótkim czasie można stworzyć przemyślany, całkowity, skończony tekst ?

Któregoś razu odkryłam, że jeden zmoich utworów różni się od pozostałych. Był jak podsumowanie wszystkiego, co było wcześniej, a jednocześnie i nagłe, nieoczekiwane odcięcie. Był jak złocisty papierek w żółtym piasku.

Nie potrafię wyjaśnić, jak to się stało, że powstał właśnie taki, odmienny.
Od poprzedniej powieści dzieliło go zaledwie kilkanaście tygodni. Nie byłam pod wpływem żadnego znaczącego pisarza, któego nie mogłam znać wcześniej. Po prostu stało się. Niebyt zafermentował bez mojej świadomości. Nie zrozumiem, jak, dlaczego. Dlaczego wtedy. 

Ten właśnie utwór uważam za moją pierwszą powieść, choć ewidentnie pierwszą nie jest.




Dodaj komentarz






Dodaj

Komentarze

Vartan, Dodany: 13.02.2018, 21:08
Zgadzam się z wypowiedzią ,nie istnieje moim zdaniem coś takiego jak przepis na dobrą książkę. Kojarzy mi się to z książkami typy jak zarobić pierwszy milion. Pierwszym zdaniem jednej z nich jest "nie czytać książek o tym jak zaro

© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl